Ciepły, wiosenny ranek, wstałam, poszłam wziąć prysznic, ubrałam się w to. Gdy była gotowa zeszłam po schodach na dół. Przy stole siedziała moja mama i brat
- Cześć kochanie, jak się spało?- zapytała się mama
- Cześć, spało mi się bardzo dobrze, uśmiechnęłam się co mama odwzajemniła
- A co mój brat taki nie w sosie? Stało się coś?-spytałam sie brata, który najwyraźniej nie był w humorze
- Nic, a zresztą nieważne-cicho powiedział Lukas, ale wystarczająco głośno żebym usłyszała
- No przecież widzę, że coś jest, gadaj!!! Swojej siostrzyczce chyba możesz powiedzieć-powiedziałam.Wiedziałam, że nie chce ze mną rozmawiać, ale chciałam to z niego "wyciagnąć"
- Usiądź do stołu, przygotowałam naleśniki- przerwała nam w rozmowie rodzicielka, bo zauważyła, że stoję nadal na schodach
- Ok, już siadam-usiadłam i popatrzyłam na brata, a on to zauważył i zapytał się smutno, ale stanowczo:
- No dobra, po śniadaniu pójdziemy na spacer i wszystko tobie opowiem, pasuje ci?
- Jasne-uśmiechnięta odpowiedziałam, a do jadalni weszła mama z talerzem naleśników i dodatkami do nich
- Smacznego, mam nadzieję, że wam będą smakowały-odezwała się i wyszła z jadalni
- Mamo, czekaj!- krzyknęłam, a ona tylko się odwróciła
- Tak?-zapytała ze zdziwieniem
- A ty nie zjesz z nami?
- Nie, zjadłam kanapki, kiedy wy jeszcze spaliście, a teraz jedzcie, ja idę na zakupy i wrócę za około godzinę- powiedziała
- Okay, ale weź klucze, bo my wychodzimy po śniadaniu na spacer- wymamrotał Lukas
- Dobrze, do zobaczenia- pożegnała się mama i jeszcze się zapytała czy ma nam coś kupić, ale my nic nie potrzebowaliśmy, więc wyszła z domu.
Po skończonym śniadaniu zanieśliśmy brudne talerze do kuchni i poszliśmy po kurtki, ubrałam swoją ulubioną beżową i szare vansy i razem ze swoim starszym bratem wyszłam na spacer do parku
Przez pięć minut szliśmy w milczeniu, ale w końcu postanowiłam się odezwać:
- To co się takiego stało?
- No bo..ee... ja...i...Martha ( dziewczyna Lukas'a) zerwaliśmy ze sobą- cicho, ze smutkiem i żalem, a zarazem gniewem odpowiedział
- Przykro mi- powiedziałam i go przytuliłam.
- Wiesz co stało się i nie powracajmy do tego tematu, a teraz chodźmy na lody, ok?- zaproponował
- Wiesz co stało się i nie powracajmy do tego tematu, a teraz chodźmy na lody, ok?- zaproponował
- Jasne- energicznie powiedziałam
Szliśmy tak przez jakieś dziesięć minut i rozmawialiśmy na różne tematy, aż dotarliśmy do kawiarni, w której mają najlepsze lody. Ja zamówiłam sorbet cytrynowy, a Luke (Tak na niego mówię, ja i jego znajomi) wybrał o smaku malinowym. Postanowiliśmy usiąść przy stoliku i zamówić jeszcze sok pomarańczowy, nagle do kawiarni wszedł Justin Bieber w bluzie i okularach przeciwsłonecznych, chyba myślał, że nikt go nie rozpozna i zwyczajnie wszedł i złożył zamówienie popatrzył dookoła i zobaczył, że nie ma miejsca, tylko przy naszym stoliku jeszcze dla dwóch osób, podszedł do nas i się zapytał czy może się dosiąść, od razu się zgodziłam, a chłopak usiadł i podziękował, a ja się zapytałam:
- Justin, mogę autograf- spytałam się miło
- Jasne, ale jak ty mnie rozpoznałaś-spytał zdziwiony i lekko zdezorientowany
- Och Justin, ciebie się nie da nie rozpoznać- uśmiechnęłam się co od odwzajemnił i jeszcze wyjęłam ze swojej torebki jego płytę pt. "Believe"- Jus na mnie spojrzał i się zapytał:
- Skąd ty tu wzięłaś moją płytę?
- Zawsze ją noszę tak na wszelki wypadek- podałam mu ją razem z długopisem, a Justin się zapytał jak masz na imię.
- Victoria-odpowiedziałam-
- Piękne imię- powiedział, a ja się leciutko zaczerwieniłam i podziękowałam
- A zapomniałabym to jest mój starszy brat Lukas
- Miło mi cię poznać- powiedział Jus i podał mu rękę
- Mnie też- uśmiechnął się i odwzajemnił gest
- Mam do was pytanie czy chcielibyście wpaść dzisiaj na imprezkę do moich kumpli?
- Chętnie, ale czy oni nie będą mieli nic przeciwko?- spytał się Luke
- Nie, nawet się ucieszą na nowych gości, chętnie was poznają.
- No to przyjdziemy, ale powiesz nam kogo to impreza?- zapytałam się
- Oczywiście, że wam powiem, znacie może taki zespół jak One Direction?- spytał się
- Jasne, że tak jestem Directioners, zresztą też jestem Beliebers- powiedziałam z podnieceniem
- Świetnie, a ty Lukas wiesz kto to?- Justin spojrzał na niego
- No pewnie Vicky ma pełno twoich i ich plakatów na ścianach- powiedział, a ja się zaczerwieniłam i powiedziałam:
- Weź nie przesadzaj
- Weź nie przesadzaj
- Nie kłóćcie się i zapiszcie sobie mój numer telefonu: oto on:456231908- Biebs wymieniał po kolei liczby, a my wpisywaliśmy je do swoich komórek
- Dobra puszczę do ciebie sygnał, a ty sobie zapisz mój numer- jak powiedziałam tak zrobiłam, Luke zresztą zrobił to samo
- My musimy już iść, ale mam jeszcze jedno pytanie na którą godzinę jest impreza?
- Na 20:30, pasuje wam?
- Tak- rzuciłam krótko i się pożegnaliśmy, Justin powiedział, że mam mu wysłać sms'em adres i, że po nas przyjedzie. Wyszliśmy z kawiarni i udaliśmy się do domu, po drodze rozmawiałam z Lukas'em na temat imprezy, najwidoczniej zapomniał o tym, że zerwał z Marthą. Gdy wróciliśmy od razu poszłam do swojego pokoju wybrać coś na imprezę, przygotowałam sobie ten strój, bo chciałam wyglądać jak najlepiej. Była dopiero 15, dlatego postanowiłam zejść na dół zobaczyć co z obiadem i mama właśnie stawiała go na stół
- Dobrze, że już jesteś, właśnie miałam cię wołać- powiedziała miłym głosem rodzicielka-a i jeszcze weź zawołaj Lukas'a
- Dobrze mamo
*Weszłam do jego pokoju*
- Luke, przyszłam po ciebie na obiad, chodź już-rzuciłam szybko, ale zrozumiale i wyszłam, a on za mną.
Mama postawiła na stole trzy talerze, mojej ulubionej zupy marchewkowej i zaczęliśmy jeść. Po zjedzeniu wysłałam Justin'owi adres i poszłam do łazienki wzięłam długą kąpiel, ubrałam przygotowaną wcześniej sukienkę, zrobiłam lekki makijaż i poszłam zobaczyć jak tam Lukas. Wyglądał nawet fajnie, ubrał ciemne jeansy, białą koszulkę z napisami, jasną, cienką kurtkę i szare buty nike.
- I co gotowy?
- A co nie widać?
- Oczywiście, że widać, tylko się upewniam-zaśmiałam się
*Pod dom przyjechał czarny samochód.*
- To pewnie Justin- powiedziałam
Zeszliśmy i poszliśmy w stronę drzwi
- My już idziemy!!!- krzyknął Luke
- Ok, miłej zabawy- odkrzyknęła rodzicielka
- Dzięki mamo, to pa- wykrzyknęłam i wyszliśmy. Poszliście w stronę samochodu Justin'a
*W samochodzie*
- WOOW, Vicky ty wyglądasz......niesamowicie
- Dzięki, ty też niczego sobie. Jechaliśmy przez jakieś osiem minut. Aż dojechaliśmy pod dom One Direction. Byłam taka szczęśliwa, że nie da się tego opisać.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba. Chciałabym prosić o to żebyście komentowali, ponieważ nwm czy się komuś wgl podoba :)
Świetny masz talent <3
OdpowiedzUsuń